farsz do pierogów z grzybami i uszek.
Sos cebulowy jest o dziwo bardzo dobry i nie drażni typowo polskiego i nie tylko, podniebienia. Na dokładkę i to chyba jego główna zaleta, można go zrobić parę dni przed imprezą, jest obłędnie prosty i tani. Zawsze to jakaś alternatywa dla sosu pieczeniowego z żurawiną, który większości z nas już dokumentnie się przejadł, prawda?
Sos cebulowy.
4 średnie cebule
4 ząbki czosnku
1 łyżeczka tymianku
4 łyżki sosu pieczeniowego ( jak nie macie to 2 kostki mięsne knorra lub winiar lub zwykły z torebki)
1 szklanka wina czerwonego ( każde byle nie słodkie , pół słodkie jest już dobre)
2 łyżki oleju
sól
pieprz
Cebulę kroimy na pół, a potem w paski
i wrzucamy do garnka na olej ,żeby się leciutko zrumieniła.
Zarumienić mają się brzegi nie cała. W międzyczasie wrzucamy pokrojony w paseczki czosnek
i czekamy na cebulkę.
Jak się zarumieni to wlewamy winko
wrzucamy sos pieczeniowy
i przestawiamy garnek na malutki palnik ,żeby się pyrkoliło powolutku. Dorzucamy tymianek,
pieprz i czekamy. Jak się zredukuję płyn tak do połowy,to sprawdzamy smak.
Powinno już być dobre. Jeżeli stwierdzicie, że sos jest za rzadki, zbyt wodnisty to posypcie go niepełną łyżeczką mąki i wymieszajcie bardzo dokładnie ( dla mnie prywatnie jest ,bo nie chce się mięsa trzymać). Doprawić musicie sami. W efekcie końcowym powinien być hm... słodko - słono - pieczeniowy. No dziwny, ale pyszny i aromatyczny. Sami sprawdźcie :)
Teraz wjeżdża Stefanka, bo Marek ją uwielbia. Kiedyś jej nie trawiłam robić, bo się odłubać trzeba było z tymi cienkimi blatami, które albo nie mieściły się w blaszce albo rwały. Po upieczeniu krzyż pański z wyjęciem tego był i poskładaniem do kupy. Teraz się wycwaniłam i robię go ekspresem, dzięki blaszce z ruchomym dnem. Jeśli nie macie takiej kwadratowej, to wystarczy zwykła tortownica. Piknie Wam placek wyjdzie :)
Stefanka.
50 dkg. mąki
3/4 szklanki cukru
1 margaryna
2 łyżki miodu
2 jajka
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka przyprawy do piernika, żeby było świątecznie, jak nie lubicie to nie wsypujcie
Wszystko wrzucić na kupkę i wyrobić ciasto na gładką masę.
Potem podzielcie na 3 części.
Teraz robicie jak na zdjęciach, żeby się nie babrać 3 godziny bez sensu :)
Każdy placek pieczemy w 160 stopniach Celsjusza 15 minut.
Jeżeli chcecie to możecie piec 2 minuty dłużnej, wtedy będzie ciasto rumiane. Po wyjęciu ciasto jest bardzo miękkie i delikatne, więc uważajcie. Po ostygnięciu robi się twarde jak deska. Teraz masa.
Masa do stefanki .
1 litr mleka
3/4 szklanki cukru
9 łyżek kaszy manny
1 margaryna
aromat waniliowy lub śmietankowy
Gotujemy kaszę :) To znaczy gotujemy mleko z cukrem, kaszą manną i kostką margaryny.
Jak będzie chciało wyjść z garnka, to wsypujemy kaszę i bardzo energicznie mieszamy.
Nikt nie lubi klusek w plackach . Jak troszkę przestygnie to dodajemy " zapach", czyli aromat
w jakiej się Wam wymarzy postaci i czekamy,aż masa wystygnie. Wystygła na mur beton ? No i dobrze.
Teraz ją do miski i mikserem jedziemy ile się da. Im dłużej będziecie miksować tym masa bardziej puszysta będzie i mniej da się wyczuć w niej kaszę. Teraz dzielimy na w miarę równe porcje i smarujemy placki.
Składamy do kupy i zrobione.
Uwierzyliście? Błąd. Kłamałam :P Teraz kładziemy na wierzch placka deskę i kładziemy na nią np. mleko w kartonie albo sok. Musi posiedzieć troszkę obciążone lekko, żeby się warstwy placka dobrze zlepiły. Po jakimś tam czasie zdejmujemy i polewamy placek ganage ( przepis jest na blogu poszukajcie:) Teraz tylko dekoracja, czyli wiórki kokosowe, posypka z cukru lub co tam chcecie i koniec.
Najlepszy jest jak postoi ze 2 dni. No doba to obowiązkowo, bo inaczej ciasto nie zmięknie. Teraz babeczki z makiem zamiast makowca. Zawsze jak robię kluski z makiem, to połowa mi zostaje i kończy w koszu. Dodatkowo jak robię stefankę, to okrawki z ciasta też kończą w koszu ,bo za mało na jeszcze jeden blat i nie wiadomo co z niego zrobić . W związku z tym postanowiłam, że nie ma letko, trzeba cosik z tym zrobić i zrobiłam. I wiecie co ? Dobre wyszło.
Mini makowce z resztek.
2-3 łyżki maku ( tego z puszki)
1 jajko
1 łyżka cukru pudru
troszkę bakalii
resztki kruchego ciasta ( u mnie po pieczeniu stefanki . ale od sernika i szarlotki też dobre)
Ciastem wykładamy jakieś tam foremki i bierzemy się za masę.
Ubijamy na sztywno białko z cukrem
i mieszamy w miseczce z masą i bakaliami.
Wykładamy masę makową do foremek wyłożonych ciastem
i wsadzamy wynalazki do piekarnika.
Moje piekły się 30 minut w temperaturze 170 stopni .
Teraz tylko polukrować albo nie i mamy " makowiec" oraz stefankę na święta. :)
















































