niedziela, 29 listopada 2015

Czy pierniczenie zawsze jest bez sensu???

  Pierniczę sobie elegancko od pewnego czasu i ewidentnie zaniedbuję pisanie na blogu , a ludzie jeść muszą. Nie ważne czy swoi czy obcy i tak jeść muszą. O dziwo odzwyczaić się od jedzenia  jakoś nikt nie chce. Z tego mojego pierniczenia wyszła elegancka kasa ,ale nie na pierdoły ,bo niby święta idą i trzeba o najbliższych zadbać. Ooo.... Co to to nie. W tym roku razem z Markiem , bo Zuza jest rozpuszczona i nie ma w związku z tym prawa głosu , a Julek nie mówi podjedliśmy decyzję ,że na coś tą kasę przeznaczymy. Bonia szepnęła słówko o Szlachetnej Paczce i wiecie co ? Wpadłam jak śliwka w kompot. Czytałam i wyłam. Serio ,serio , nie płakałam tylko wyłam. Serce mi się pokroiło na kawałki i doszłam do wniosku ,że trzeba pomóc za wszelką cenę ,bo ludzie , których  wybrałam ,a raczej ślepy los za mnie wybrał (  nie sprawdzałam wszystkich) mieli po prostu w życiu potwornego pecha i pomimo tego co przeszli dalej walczą o godne życie. To nie są ludzie ,którzy  przebalowali kawałek życia i teraz płaczą tylko prawdziwi bohaterowie , którzy walczą codziennie o przetrwanie. Postanowiliśmy im pomóc mimo ,iż sami  w kasę nie opływamy , ale skoro ktoś ma gorzej od nas to możemy mu pomóc , prawda? To pomagamy. To co widzicie na zdjęciu udało nam się zabrać do tej pory. Zbieramy dalej ,żeby ta Rodzina mogła mieć spokojne Święta tak jak każdy z nas.  Wybaczcie więc braki w blogu i jeżeli pozwolicie lub nie zajmę się pierniczeniem , ponieważ  to nie jest już pogoń za kasą ,a za lepszym jutrem Rodziny. Trzymajcie się cieplutko. Jak tylko będę miała chwilkę to wrzucę na bloga coś ciekawego :) Pa !!!




 Szlachetna Paczka rośnie



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz