Ziemniaczanka.
3-4 spore ziemniaki
2-3 średnio -małe cebule
1 śmietana
1 spora garść wędliny w plasterkach ( w przypadku facetów, to im więcej tym lepiej)
1 czubata łyżka natki pietruszki
1 serek topiony ( jeśli macie na zbyciu ) lub 1 łyżeczka mąki ( czubata)
1 łyżka oleju
sól i pieprz
Kroimy w kostkę cebulkę i wrzucamy na patelnie z olejem.
i dorzucamy pokrojoną w kostkę wędlinę wszelkiej maści.
Cały czas mieszając czekamy, aż się lekko zarumienią brzegi cebulki. Jeżeli nie macie topionego serka, to posypcie mieszaninę łyżeczką mąki i przesmażcie minutkę. Zrobione? To odstawiamy i bierzemy się za ciąg dalszy zupy. Kroimy w małą kostkę kartofle
i gotujemy w małej ilości wody. Jak kartofle będą miękkie to wrzucamy do zupy zawartość patelni.
Na sam koniec wrzucamy natkę i gotowe. Pyszna zupka wyszła prawda? Aż dziwne :) Najciekawsze jest to ,że na drugi dzień o dziwo smakuje jeszcze lepiej. Nie lubię odgrzewanych dań ,ale ta zupa naprawdę do odgrzania się nadaje. To pewnie to umami:)









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz