Sałatka Gyros.
1 cycek kurzy ( podwójny jak mamy w planie nakarmić faceta)
przyprawa Gyros ( prywatnie polecam firmy Prymat)
2 łyżki oleju
1 puszka kukurydzy
1 puszka groszku zielonego
2 średnie cebule
5-6 średnich ogórków kiszonych
1 średnia kapusta pekińska
majonez (pójdzie pewnie z pół słoika)
ketchup ( nie wiem ile, ale trochę)
Kroimy cycki na słupki,
następnie wrzucamy na rozgrzaną patelnię z olejem ,żeby się przyrumieniły. Jak już to zrobią to posypujemy hojnie mięsko przyprawą do gyrosa,
mieszamy i zmniejszamy ogień do minimum. Musi się przyprawa przylepić do mięsa ,żeby jakiś smak miało.
Jak już się oblepi, to wrzucamy do miski i czekamy żeby wystygło.
Odcedzamy porządnie kukurydzę i groszek, a cebulę i ogórki kroimy w kostkę. Żeby ładnie wyglądało to pokrójcie tak pi razy oko na wielkość kukurydzy :)
Mięsko zimne ? No to układamy wszystko po kolei. Mięsko, groszek , kukurydza, ogórek, cebula i ugniatamy.
Na bogato, a co? I prawie mamy sałatkę. Zostaje jeszcze tylko kapusta pekińska i tu jest taki myk. Musicie ją pokroić w paski, ale nie musicie wykładać na wierzch sałatki. Po czemu? A po temu ,że jak za długo będzie leżała na wierzchu to się z niej flak zrobi i do tego ta , która dotykała majonezu i ketchupu będzie gorzka. No nie wiem jak to jest, ale na serio to prawda. Gorzka się robi i tyle. Moja rada - pokrójcie kapustę, schowajcie w jakiś pojemnik i dopiero przed podaniem wyłóżcie na nią kapustę. Będzie jędrna i na pewno nie będzie czuć w sałatce goryczy.
Sos winegret.
Sałatka zrobiona, to teraz czas na sos, a w zasadzie sosy. Sprawa jest prosta jak budowa cepa na łożysku. Potrzeba wody, kwaśnego, płynnego tłustego i przyprawy. Uwierzcie, że sos do zieleniny da się zrobić prawie ze wszystkiego. Naszykujcie sobie pojemnik na sos np. słoik po musztardzie albo po dżemie. Woda najlepsza jest gorąca, bo szybko rozpuszcza przyprawy. Olej lub oliwę i coś kwaśnego. Coś kwaśnego czyli ; octy wszelkiego rodzaju, sok z cytryny lub innych kwaśnych owoców, musztardy i co najciekawsze..... chrzan tarty. No serio taki ze słoika, ze sklepu. Do tego możecie dorzucić co Wam się żywnie podoba, bo to "coś" doda smaku i oryginalności Waszym sosom. Do rodziny "coś" zaliczamy ; natkę pietruszki , koperek , czosnek , estragon, szczypiorek , tymianek itd. No nie sposób wszystkiego wymienić. To już jest zabawa nie gotowanie, a efekt końcowy może Was przyjemnie zaskoczyć. Do roboty. Więc ja robię to tak. Wlewam troszkę wody i wsypuję łyżeczkę vegety.
Mieszam i wrzucam czubatą łyżeczkę musztardy.
Teraz dolewam oleju, tak około 2/3 pojemnika.
Zakręcam i telepie, aż się zrobi gęsty, lekko majonezowy sosik.
Odkręcam. Wsadzam palucha i ..... bleeeeeeeeeeeeee..... Nie, no żartuję. Dobre, ale na pewno stwierdzicie, że coś brakuje. Wsypuję zioła , dolewam octu lub dorzucam musztardy, żeby było troszkę ostrzejsze. Znowu telepie sos na lewą stronę i już jest dobry :) Pamiętajcie ,ze sos musi być troszkę mocniejszy w smaku ,bo przecież spłynie z zielonego, ale bez przeginania proszę :)W lodówce wytrzymuje około tygodnia. Możliwe, że i dłużej, ale ja o tym nic nie wiem, bo robię sporo sałatek i sosy szybko się utylizują. Jeżeli sprawdzicie ile czasu maksymalnie wytrzymuje, to poproszę o informacje. Na pewno komuś się przydadzą :)














Brak komentarzy:
Prześlij komentarz